Larwoterapia w leczeniu ran – na czym polega i kiedy się ją stosuje? Wywiad z ekspertką

Ten tekst przeczytasz w 4 min.

„Z jednej strony larwoterapia to uznana, sprawdzona metoda terapeutyczna oparta na solidnych fundamentach EBM, z drugiej jednak wymaga od pacjentów i ich opiekunów przełamania pewnego rodzaju oporu psychicznego” – zaznaczyła w rozmowie z portalem Forum Leczenia Ran dr n.med. Katarzyna Malinowska, prezes zarządu Fundacji O!Rany w Bydgoszczy, która zajmuje się terapią larwami z gatunku Lucilla Sericata u pacjentów z ranami przewlekłymi i powikłanymi.

Natalia Janus, Forum Leczenia Ran: W przypadku jakich ran można zastosować larwoterapię? Z jakimi problemami na co dzień zgłaszają się do Pani pacjenci?

Katarzyna Malinowska: – Od wielu lat zajmuję się leczeniem powikłań chorób przewlekłych, a znaczna część moich pacjentów to osoby cierpiące wskutek ran przewlekłych spowodowanych chorobami onkologicznymi, cukrzycą czy powikłaniami po zabiegach chirurgicznych lub urazach. Zgłaszający się do mnie chorzy najczęściej mają już za sobą próby związane ze zwalczeniem obrażeń z pomocą chirurgów, ortopedów, dermatologów, lekarzy POZ czy pielęgniarek, podologów i farmaceutów. Jestem przekonana, że wszyscy ci specjaliści dokładają wszelkich starań, aby pacjentom wiodło się jak najlepiej, czasem jednak, mimo najszczerszych chęci i najlepszych umiejętności, proces gojenia zaczyna się wikłać wskutek zakażenia czy zaawansowania choroby podstawowej. Zgłaszają się do mnie pacjenci naprawdę zdesperowani, u których standardowe postępowanie terapeutyczne nie podziałało.

Larwoterapię stosuję wyłącznie w momencie, kiedy mogę liczyć na współpracę z zespołem chirurgów, angiologów, pielęgniarek, podologów, fizjoterapeutów i dietetyków. Za każdym razem konsultuję z zespołem medyków decyzję o jej wdrożeniu. Larwoterapię stosuje się w przypadku kiedy na wskutek podeszłego wieku pacjenta, niewłaściwego odżywiania czy zaburzeń krążenia, gdy proces gojenia przebiega niepoprawnie, stan zapalny jest w stanie zaawansowanym, doszło do zakażenia czy powstania martwicy rozpływnej. Po tę metodę sięga się również, gdy chirurgia i antybiotykoterapia wyczerpały swoje możliwości, a stan pacjenta nie ulega poprawie. Każdy przypadek jest jednak analizowany indywidualnie, wszystko zależy od stanu klinicznego pacjenta i rany. Nie istnieją wskazania mówiące o tym, kiedy wdrożyć larwoterapię.

W swojej praktyce klinicznej larwoterapię stosuję najczęściej u osób cierpiących na cukrzycę. Jest to choroba podstępna, która potrafi skutkować pojawianiem się przewlekłych ran.

Jak pacjenci reagują na wiadomość o możliwości wdrożenia larwoterapii? Czy czują odrazę, mają opory psychologiczne w związku z tą metodą leczenia?

– Z jednej strony larwoterapia to uznana, sprawdzona metoda terapeutyczna oparta na solidnych fundamentach EBM, z drugiej jednak wymaga od pacjentów i ich opiekunów przełamania pewnego rodzaju oporu psychicznego. Ludzie, cóż, brzydzą się larw, nawet jeśli mają one uratować im życie. Moją rolą jest ratowanie pacjentów, co często wiąże się z tym, że muszę im pomóc również w przezwyciężeniu tego oporu.

W jakim momencie gojenia rany ta forma leczenia sprawdza się najlepiej?

– Nie ma dobrego momentu na zaaplikowanie larw. Czasem zdarza się tak, że czerwie oczyszczą ranę, nie dopuszczając do rozprzestrzenienia się infekcji drobnoustrojami chorobotwórczymi, a czasem skutecznie pobudzą ranę, której proces ziarninowania pozornie się zatrzymał.

Jak wygląda przygotowanie tego opatrunku biologicznego przed nałożeniem go na ranę?

– Najważniejsze jest zakwalifikowanie pacjenta do terapii. Larwy możemy aplikować do rany za pomocą jednej z dwóch metod: zamkniętej lub otwartej. Decyzję co do metody podejmuję na podstawie stanu rany, jej lokalizacji, rozległości, tego, co znajduje się w dnie rany. Na technikę ma również wpływ choroba podstawowa chorego i stosowane przez niego leki. Osobiście uwzględniam również preferencje chorego.

Metoda zamknięta polega na aplikacji larw umieszczonych w specjalnym opatrunku. Z kolei metoda otwarta to zaaplikowanie czerwi bezpośrednio do rany, by mogły swobodnie się po niej poruszać. Na około 3 dni przed aplikacją larw zalecam stosowanie tzw. przymoczek z soli fizjologicznej, których celem jest wypłukanie z rany dotychczasowo stosowanych środków aseptycznych i substancji bakteriobójczych – larwy są najbardziej wrażliwe na srebro. Korzystam z jałowych larw z gatunku Lucilla sericata. Przed ich aplikacją zabezpieczam skórę dookoła rany, następnie lokuję larwy i zamykam im możliwość wyjścia poza opatrunek. Opatrzenie z zewnątrz zabezpieczam dodatkowo gazą, tzw. metrówką, którą należy zmieniać w zależności od potrzeb.

Ile czasu opatrunek lub larwy pozostają na ranie?

– Larwy pozostają w ranie do około 72 godzin. Dokładny czas zależy od wielkości, jaką uzyskają. Usuwamy larwy, które urosły do rozmiaru około 1 cm.

Czy istnieją przeciwwskazania do zastosowania tej metody leczenia ran?

Larwoterapii nie należy stosować w przypadkach, gdy ranę pokrywa sucha i twarda martwica. Przeciwwskazaniem są również: podejrzenie nieleczonej piodermii zgorzelinowej, beztlenowej lub mieszanej infekcji tkanek miękkich i zapalenie powięzi, zapalenie kości i szpiku kostnego, owrzodzenie o podłożu niedokrwiennym. Larw nie należy aplikować do rany w ciągu 24 do 48 godzin od zabiegu operacyjnego, ponieważ mogą one zakłócać proces hemostazy. Larwoterapii nie stosuje się również u pacjentów leczonych antykoagulantami lub z koagulopatią, uczulonych na chitynę, z ciężkimi zaburzeniami czynności wątroby, jej niewydolnością lub z ryzykiem encefalopatii wątrobowej i sepsy.

Jakie mogą być skutki uboczne larwoterapii?

– Larwoterapia jest metodą stosunkowo bezpieczną, natomiast – jak w każdej procedurze medycznej – mogą zdarzyć się działania niepożądane. Są to m.in. dolegliwości bólowe, uczucie dyskomfortu, krwawienie, gorączka, maceracja skóry, rumień, zapalenie tkanki łącznej skóry wokół rany. Istnieje również ryzyko wydostania się larw z opatrunku, a także zgniecenia ich przez chorego.

By stworzyć bezpieczne warunki do prowadzenia larwoterapii, konieczne jest indywidualne podejście do pacjenta – zebranie dokładnego wywiadu, przeprowadzenie rzetelnego badania fizykalnego, ale też rozmowa z pacjentem i jego rodziną/opiekunami. Osobiście zawsze od momentu zaaplikowania larw jestem w stałej dyspozycji i kontakcie z chorym przez 24 godziny na dobę.

dr n.med. Katarzyna Malinowska, prezes zarządu Fundacji O!Rany