Eksperci z Poznania stworzyli sensor przydatny w leczeniu ran i walce z koronawirusem

Ten tekst przeczytasz w 2 min.

Zespół polskich ekspertów opracował nowatorski sensor, który będzie przydatny zarówno we wczesnym wykrywaniu zakażeń, monitorowaniu środowiska rany, jak również stałej kontroli temperatury ciała. Aktualnie trwa proces certyfikacji urządzenia.

Eksperci z Poznania stworzyli sensor przydatny w leczeniu ran i walce z koronawirusem

Jak sensor może pomóc w rozpoznaniu koronawirusa?

Urządzenie będzie w stanie wykryć nawet najmniejsze wahania temperatury ciała, z dokładnością do dziesiątych części stopnia Celsjusza. Ten niewielki sensor zbudowany jest z biomedycznych materiałów. Posiada sondę ze stali chirurgicznej i szczelną obudowę. Dzięki możliwości połączenia się z zainstalowaną na tabletach bądź smartfonach aplikacją, może przesyłać dane czy ostrzeżenia o podwyższonej temperaturze bezpośrednio na serwer.

– Prosty, automatyczny oraz stały pomiar pozwala uniknąć nagłego skoku temperatury. Umożliwia monitorowanie jej np. u dzieci lub osób starszych. Urządzenie ułatwia i przyspiesza wykrycie jednego z wczesnych objawów klinicznych koronawirusa, czyli rosnącej gorączki. Określenie jej najwyższych wzrostów w ciągu doby jest bardzo ważne w kwestii poprawnego leczenia – powiedział prof. dr hab. n. med. Tomasz Banasiewicz, odpowiedzialny za nadzór medyczny nad projektem.

Dzięki urządzeniu będzie szansa na zminimalizowanie bezpośrednich kontaktów personelu z pacjentami, również podczas kwarantanny domowej.

Jak sensor sprawdzi się w leczeniu ran?

Oprócz tego, że urządzenie przyspieszy wykrywanie objawów infekcji, sprawdzi się również w kompleksowym leczeniu ran. Stosowanie sensora w połączeniu ze standardowymi opatrunkami, jak i terapią podciśnieniową zminimalizuje koszty leczenia zakażeń pooperacyjnych.

– Sensor zmniejszy ilość bezpośrednich kontaktów personelu z pacjentami. To nie tylko poprawi bezpieczeństwo pracowników szpitali, ale też wygeneruje zysk ekonomiczny w postaci zaoszczędzonych fartuchów, rękawiczek, masek i czepków. Koszt zużycia tych rzeczy przy samych pomiarach temperatury może być wyższy od zakupu takiego urządzenia – zaznaczył prof. Banasiewicz.

Z sensora będzie można korzystać w domu

Urządzenie sprawdzi się u pacjentów po hospitalizacji, po to by móc kontrolować ryzyko ewentualnych powikłań spowodowanych zakażeniem, jak również w przypadku stałej kontroli temperatury u dzieci.

– Po jej zakończeniu (certyfikacji – przyp. red.) będzie gotowy do użycia w warunkach domowych oraz szpitalnych jako urządzenie medyczne klasy 2A. Czujnik będzie też mógł być łączony z innymi tego typu wyrobami – zwrócił uwagę Piotr Piątek z firmy WARMIE.

Trwają testy urządzenia

Dzięki uzyskaniu zgody komisji bioetycznej producent rozpoczął badania kliniczne i testy urządzenia. W pierwszym etapie zostanie przeprowadzona weryfikacja parametrów funkcjonalnych oraz walidacja urządzenia, czyli porównanie wyników z sensora z wynikami z tradycyjnych termometrów.

W pierwszym etapie oceniane jest również bezpieczeństwo, komfort użytkowania, jak również łatwość odczytu. Badania te prowadzane są na ochotnikach, w tym przypadku pacjentach i lekarzach Poradni i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Endokrynologicznej i Onkologii Gastroenterologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

– Drugi etap będzie polegał na ocenie przydatności klinicznej urządzenia, weryfikacji użyteczności i dokładności pomiaru w porównaniu ze standardowymi metodami. Podstawą będzie monitorowanie temperatury ciała chorych hospitalizowanych, szczególnie w grupie narażonej na powikłania septyczne. Badania te będą prowadzone w ww. Klinice i w ośrodkach chirurgicznych w Austrii, Niemczech i Czechach. Uzyskane wyniki mogą okazać się bardzo pomocne w monitorowaniu stanu pacjentów poddanych hospitalizacji z powodu infekcji, w tym koronawirusa – zauważył prof. Banasiewicz.

Sensor będzie mógł monitorować temperaturę w ranie

W kolejnych etapach zostaną przeanalizowane zaawansowane możliwości urządzenia, polegające m.in. na monitorowaniu temperatury bezpośrednio w ranie, aby jak najwcześniej móc wykryć infekcję.

– Problemy z określeniem grupy ryzyka i monitorowaniem chorych na COVID-19 pokazały, jak dalece niedoskonałe są obecnie stosowane metody. Personel medyczny oczekuje urządzeń usprawniających pracę, tj. bezprzewodowych i podobnych do używanych w codziennym życiu. Istotne jest też gromadzenie danych i otrzymywanie alarmów o wysokich gorączkach pacjentów – dodał prof. Banasiewicz.

Źródło: Puls Medycyny

Przeczytaj także: SNLR: stanowisko dot. postępowania z raną podczas epidemii COVID-19

Przeczytaj bezpłatnie pokrewny artykuł w czasopiśmie „Forum Zakażeń”:

Diagnostyka Chlamydia trachomatis, Neisseria gonorrhoeae. Możliwości i ograniczenia stosowanych metod