Łęczna: lekarze zoperują ukraińskie dzieci z bliznami po oparzeniach

Ten tekst przeczytasz w 3 min.

W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Łęcznej (woj. lubelskie) rozpoczną się operacje ukraińskich dzieci z bliznami po oparzeniach. Zabiegi możliwe są dzięki wsparciu amerykańskiej fundacji, lekarzom z Bostonu, Łęcznej oraz Lublina.

„Grupa ukraińskich dzieci przyjechała 11 maja br. do Łęcznej na leczenie. Z bliznami po oparzeniach, z wadami genetycznymi i z nadzieją, że może uda się jeszcze normalnie żyć” – czytamy na stronie placówki. W grupie jest 20 dzieci w wieku od 3 do 19 lat, z których każde ma własną historię i przeżycia. Chociaż większość z leczonych blizn powstała w warunkach domowych, to i tak w tle pojawia się wojna.

– U nas teraz nie mamy gdzie leczyć naszych dzieci, szpitalne oddziały oparzeń zostały przystosowane do czasów wojny. Trafiają tam ranni żołnierze, a my pomocy medycznej możemy szukać tylko w prywatnych gabinetach – mówi jedna z ukraińskich matek.

Dzięki operacjom dzieci będą mogły lepiej funkcjonować

Dzieci, jak poinformowała placówka w Łęcznej, są pod opieką psychologa – Natalii Jewczenko ze Lwowa. Jak zwróciła uwagę specjalistka, stan psychiczny osób z bliznami, zależy od wieku.

Nastolatki czują się bardziej niekomfortowo, gdy te obrażenia znajdują się w widocznych miejscach ciała, jak np. twarz, ręce, szyja. W tym wieku są bardzo wrażliwe i biorą do siebie opinie innych osób. Dlatego liczą, że dzięki tym operacjom będą mogli czuć się ze sobą dobrze, a także lepiej funkcjonować, bo to nie jest tylko problem wyglądu, a także problemy z normalnym funkcjonowaniem ręki, czy szyi – dodała psycholog.

Ze strony szpitala dziećmi opiekuje się dr Swietłana Jehoruszkowa, która przyjechała do Polski zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie. Pacjenci przyjechali również z rodzinami, głównie matkami i babciami.

Szansa na normalne życie

W grupie pacjentów znajdują się dzieci z bliznami po oparzeniach, powstałymi np. w wyniku wybuchu pożaru, oblania wrzątkiem czy porażeniem prądem. Jest również dziewczynka z wadą genetyczną.

Walentyna z Dniepra przyjechała z 6-letnią wnuczką Jewgnienią. W ich domu wybuchł pożar – dziewczynka przylgnęła do podłogi, ogień palił jej plecy, tyły rąk i nóg. 11-letni Artem z Dmitrowki, w obwodzie Dniepropetrowskim, dolał benzyny do ognia, który pozostawił głębokie ślady na jego twarzy. 16-letniego Igora, który również znajduje się w szpitalu w Łęcznej, cztery lata temu poraził prąd. Chłopiec przeszedł 20 operacji i potrzebuje kolejnych. Deryło, 17-letni chłopak, oparzył się gorącym czajnikiem gdy miał 8 miesięcy – wylał na siebie wrzątek. Podobne zdarzenie spotkało 13-letniego Artema. Na zabieg przyjechała również 16-letnia Marija, która z powodu wady genetycznej ma zrośnięte palce i trzeba je uwolnić.

W szpitalu operowana będzie również 5- letnia Elżbieta, która ponad rok temu doznała oparzenia w czasie pożaru domu. „W starym budynku doszło do zwarcia elektrycznego i wybuchł pożar. Córka ma poparzoną klatkę piersiową, szyję, ręce. Jesteśmy wdzięczni za pomoc w Polsce” – powiedziała mama dziewczynki, Pani Ludmiła z obwodu Mikołajowskiego.

Kolejnym pacjentem jest 11-letni chłopiec z Charkowa. Jego historię opowiedziała mama, Pani Anna: „gdy zaczął się ostrzał Charkowa Artem bawił się na placu zabaw. Jedna z rzuconych wtedy bomb kasetowych wybucha mu pod nogami. Mój syn miał uszkodzone narządy wewnętrzne, był w ciężkim stanie. Przeszedł dużo operacji. Nie wiem ile, ale więcej niż 20. Dla nas przyjazd tutaj to szansa na normalne życie dla mojego dziecka. Artem nadal ma niesprawną rękę i potrzebuje pomocy”.

Pomóc w codziennym usprawnieniu

Grupa pacjentów w szpitalu w Łęcznej została zakwaterowana w hotelu, a od niedzieli dzieci będą przyjmowane do szpitala. Jak wyjaśnia dyrektor szpitala, Krzysztof Bojarski, w ramach oddziału rehabilitacji przygotowano miejsca dla pacjentów. Wygospodarowano tyle przestrzeni, by umieścić małych pacjentów razem z opiekunami.

– Cała ta akcja mogła być przeprowadzona dzięki amerykańskiej fundacji „Lekarze współpracują aby pomóc dzieciom”. To fundacja opłaciła koszty przyjazdu, pobytu, zakwaterowania w hotelu. My natomiast pomogliśmy zorganizować ten projekt, a NZF sfinansuje koszty leczenia – dodaje dyrektor placówki.

Zabiegi rozpoczną się w poniedziałek rano i będą się odbywać w dwóch salach. Dyrektor szpitala dodał, że niektórzy pacjenci być może będą wymagać dwóch operacji. Zastępca lekarza koordynującego Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej, dr n. med. Tomasz Korzeniowski, zaznaczył, że planowane operacje mają pomóc dzieciom przede wszystkim w ich codziennym usprawnieniu.

– Tutaj mamy do czynienia z przykurczami bliznowatymi okolicy szyi, rąk, stawu ramiennego, które są następstwami głębokich oparzeń. Blizny uniemożliwiają poruszanie kończynami, przez co nie można wykonywać codziennych czynności – wyjaśnił specjalista.

Nowoczesne metody przeszczepów skóry i mikrochirurgia

Przy stołach operacyjnych staną lekarze z zespołu doktora Gennadiya Fuzaylowa z Boston Genaral Hospital i Uniwersytetu w Michigan, a także chirurdzy plastycznymi ze Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej oraz z Kliniki Chirurgii Plastycznej Rekonstrukcyjnej i Mikrochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Podczas zabiegów chirurdzy plastyczni zastosują nowoczesne metody przeszczepów skóry. Wykorzystają również mikrochirurgię, aby dzieci miały szansę na odzyskanie sprawności. Potem pacjentów czeka rehabilitacja. Część dzieci pozostanie pod opieką łęczyńskiej placówki, a część wróci na Ukrainę, gdzie opiekę, z zależności od zamieszkania, zapewnią szpital w Dnieprze lub we Lwowie.

Źródła: szpital.leczna.pl, PAP